Czym jest łojotokowe zapalenie skóry wie każda osoba, która tutaj trafiła.
Nie będę tutaj rozpisywał się o swędzącej, łuszczącej się, zaczerwienionej skórze, często na głowie, za uszami, dookoła nosa, na policzkach, klatce piersiowej i wszędzie indziej również, która do tego tak korci, że człowiekowi ciężko nie podrapać się tu i tam! Co dodatkowo pogarsza jeszcze sprawę. Tak tak, pamiętam jak wpisywałem jeszcze kilka lat temu w wyszukiwarce łojotokowe zapalenie skóry jak je wyleczyć? Wpisałem również teraz, pisząc ten artykuł. Niestety wyniki są bardzo podobne jak wtedy i nie napawają optymizmem czytających, bo według dzisiejszej medycyny ta choroba jest bardzo skomplikowana, jej pochodzenie nie do końca jest znane i dlatego jest nieuleczalna. Można ją tylko „zaleczać”. To był jeden z punktów zwrotnych w moim życiu.
Bałem się wyjść z domu, nie mówiąc już o spotkaniach towarzyskich.
Pamiętam doskonale jak ogromną irytacją była dla mnie ta choroba. Jak bardzo nie mogłem pojąć tego, że w dwudziestym pierwszym wieku, potrafimy polecieć w kosmos (choć tu są różne opinie), a nie potrafimy wyleczyć, uzdrowić człowieka z łojotokowego zapalenia skóry. No śmiech na maxa, szkoda, że przez łzy i cierpienie…
Wizyta u dermatologa wiele lat temu była tragikomiczna. Po krótkich oględzinach padło, wtedy dość kosmicznie brzmiące dla mnie określenie, łojotokowe zapalenie skóry. W skrócie ŁZS. Na moje pytanie dotyczące co jest przyczyną choroby usłyszałem…
- pali Pan papierosy? (dziś jestem wolny od nałogu)
- tak
- pije Pan alkohol?
- tak
- ma Pan dużo stresu w życiu?
- no a kto go nie ma? (miałem wtedy około 20 lat, więc okres burzliwy pod każdym względem)
Trochę dziwna przyczyna choroby, no ale co ja będę kłócił się z lekarzem. Następnym moim pytaniem było, czy jak ogarnę powyższe to czy choroba przejdzie? Usłyszałem – niekoniecznie. Pomyślałem – nie wierze. Wyszedłem z trzema receptami na leki steroidowe, antygrzybiczne i kombinację jednego i drugiego oraz uczuciem pełnym niedowierzania „co się przed chwilą stało?”. Nie będę wymieniał nazw tych leków z grzeczności.
Jednak jakież było moje szczęście jak po kilku dniach stosowania skóra zaczęła się uspokajać, w końcu – pomyślałem sobie! Jednak radość trwała tyle, co mignięcie klatki.
Leki z apteki na ŁZS działały przez 2 tygodnie!
Tak jakby skóra w tym czasie uodparniała się na działanie leków, przyzwyczajała się? Jak to możliwe? Znowu wizyta u lekarza, zmiana leków. Znowu majątek na lekarza i leki. Dwa tygodnie skutecznego zaleczania i znowu to samo. Narastała we mnie Irytacja przez duże „i”. Dramat młodego człowieka, który ciągnął się przez następne 10 lat. Idąc przez życie maskując i smarując się różnymi mazidłami, kremami, nawilżaczami, lekami z tubek, z wiecznym swędzeniem, zaczerwienieniem i ogromnym bólem istnienia. Jakość życia była naprawdę niska.
Znasz to z własnego doświadczenia? Jeżeli to czytasz to pewnie właśnie nastąpiło potakiwanie głową, eh. Świetnie, bo już niedługo będzie to dla Ciebie przeszłość! Rozwiązanie problemu jest tak proste, że po dosłownie kilku dniach byłem pewien podziwu, nie mogłem w to uwierzyć. Napiszę teraz w punktach co zrobiłem. Jestem przekonany, że Tobie również to pomoże, jeżeli podejdziesz do tematu uczciwie i systematycznie.
Lista 3 rzeczy, dzięki którym wyleczyłem się z ŁZS (łojotokowego zapalenia skóry) w ciągu 4 tygodni raz na zawsze!
Do tego koszty leczenia są bardzo niskie…
1. Magiczna i potężna roślina, farmaceutyki się po prostu chowają!
Zupełnie przypadkiem trafiłem na pewną roślinę. Za delikatną sugestią dwóch osób, miałem spróbować zamiast tych wszystkich specyfików czegoś o nazwie Żyworódka. Długo zabierałem się za to, bo jakoś ani nazwa, ani sam fakt, że jest to roślina, mnie nie przekonywały, że będzie to skuteczne. A powinny, oj powinny.
Czym jest żyworódka? Dla nas jest to całkiem ładna roślinka. Na Madagaskarze, skąd pochodzi – mówią, że to chwast, bo rośnie wszędzie. Mimo tego, że nie wygląda, to jest ona kaktusem. Dlaczego rośnie wszędzie? Bo jest wyjątkowo wytrzymała, niewiele jej przeszkadza, jest bakteriobójcza, grzybobójcza, niczego się nie boi – już ją lubię! Oprócz tego działa regenerująco na skórę, jest skuteczna na tyle schorzeń skórnych, że aż ciężko uwierzyć. Cud, miód, bez maliny.
Zimą, jesienią można ją podlewać raz na kilka tygodni, latem jak stoi w słońcu i chcemy, żeby rosła to trzeba ją raz na dwa, trzy dni podlać. Oczywiście trzymamy ją wewnątrz.
Dostałem dorosłą roślinę, od mojej teściowej, kupiłem krem z żyworódką na bazie wodnej i krem z żyworódką na bazie wazelinowej. Można je kupić wszędzie, wystarczy poszukać w wyszukiwarce „krem z żyworódką”. Jakież było moje zdziwienie, jak moja skóra z godziny na godzinę zaczęła się poprawiać. Dosłownie w oczach się zmieniała. Na samym początku stan mojej skóry był tragiczny, więc musiałem używać co kilka godzin kremu w wersji wazelinowej, ale było warto.
Z czasem jak skóra uspokoiła się, zastosowałem lżejszy krem na bazie wodnej, ten nie zostawał na skórze tylko wchłaniał się ładnie. W efekcie na noc stosowałem krem tłusty wazelinowy a w ciągu dnia krem na bazie wodnej. Z czasem stosowałem krem coraz rzadziej, ale rezygnacja z kremu powodowała nawrót choroby, więc musiałem nauczyć się, co jaki czas go stosować, żeby nawrotów nie było. Najlepsze było to, że w przeciwieństwie do leków, żyworódka działała cały czas tak samo skutecznie. Po 2 tygodniach miałem skórę w 95% zaleczoną. Dla mnie to był cud, w końcu mogłem wrócić do normalnego życia.
Skuteczność tej rośliny tak mnie zafascynowała, że hoduję ją do dzisiaj w domu. Pomyślałem sobie co dalej? Może da się jednak ŁZS wyleczyć całkowicie i bezpowrotnie? Da się, czytaj dalej.
2. Roślina była tylko przystawką, to co zrobisz teraz, zmieni Twoje życie bezpowrotnie, na lepsze, zapnij pasy.
Żyworódka mnie bardzo onieśmieliła w dalszych poszukiwaniach, nie będę opisywał tych nieskutecznych metod, bo szkoda czasu. Skupimy się na drugim sposobie naszej listy, który był dla mnie po prostu cudem zesłanym z samej góry. O co chodzi? Chodzi o (nie)sławny już dzisiaj gluten. Część osób drwi sobie z tematu, część osób bierze go na poważnie. Ja należałem do pierwszej grupy dopóki nie spróbowałem diety bezglutenowej. O samym glutenie i dlaczego jest takim upierdliwcem dla naszych organizmów kiedyś jeszcze napiszę, ale to jest materiał na osobny artykuł. Teraz skupmy się na praktycznej wiedzy, która szybko postawi Cię na nogi.
Początki były bardzo ciężkie. Jak to? Bez glutenu? Czytaj: bez chleba, makaronów, precelków, wszelkich mącznych produktów, etc. Jak zaczniesz skanować patrzałkami etykietki ze składem to okaże się, że połowa, jak nie więcej supermarketowych cudeniek, odpada. Jak żyć w takim razie? Ano tak, że można spróbować innych, diet. Proponuję na przykład diety keto, albo po prostu stara i dobra dieta dr Kwaśniewskiego, dieta optymalna. Jeżeli to dla Ciebie zbyt duży hardcore to wystarczy, że ograniczysz gluten a już samo to wyprowadzi Cię na prostą!
Bogactwo składników jest ogromne, można tworzyć niesamowite i pyszne potrawy bez glutenu. To dieta bez glutenu tak naprawdę otworzyła mi oczy jak niesamowite, zdrowe i pyszne jedzenie można jeść a nie w kółko to samo. Jak się okazało, w krótkim czasie oduczyłem się jedzenia chleba i ogólnie glutenowych potraw, i zaczęły dziać się cuda. To czego nie potrafiła dzisiejsza medycyna, potrafił brak glutenu w diecie. Co jest grane?
Moja skóra, już po 2 tygodniach zaczęła się poprawiać, po 4 tygodniach prawie nie było śladu po ŁZS. Łojotokowe zapalenie skóry przestało istnieć. Nadal używam kremu z żyworódką, ale raz na tydzień lub dwa tygodnie jako kremu nawilżającego a nie z powodu ŁZS!
3. Jeszcze jedna sprawa, ale w sumie to jest bonus.
Jak wykonasz sumiennie dwa pierwsze punkty to być może nie będzie potrzeby stosować 3 metody. Jednak miej ją na uwadze, gdyby efekt nie był pełny. Jaka jest ta ostatnia metoda? Usunięcie mleka. Wyeliminowałem, ale dopiero po jakimś czasie również mleko. Dużo się o tym teraz mówi, że i tak go podobno nie trawimy, że przez mleko tworzą się złogi w jelitach i różne paskudztwa tam powstają, do tego kazeina, laktoza, etc. Dlatego zrezygnowałem z mleka. Sery białe, sery topione, maślanki, kefiry, jogurty ograniczyłem do absolutnego minimum, dosłownie raz na pół roku zdarzy się jakiś wyjątek. Sery żółte, śmietany, śmietanki ograniczyłem, ale nadal korzystam. Lubię je za bardzo i z tego co widzę to mój organizm je dobrze toleruje.
Wiem, że może brzmieć to zbyt pięknie, zwłaszcza jeżeli toczysz walkę z ŁZS kolejny rok, lub dekadę, ale dla mnie zadziałało to jak za dotknięciem magicznej różdżki. Zdaję sobie sprawę, z tego, że każdy organizm jest inny, ale wydaje mi się, że mamy też wspólny mianownik w pewnych sprawach. Zwłaszcza w sprawie łojotokowego zapalenia skóry. Podejrzewam, że bardzo podobną procedurę można zastosować do atopowego zapalenia skóry.
Daj znać jak poszło w komentarzach. Znasz jeszcze jakieś metody? A może u Ciebie zadziałało coś jeszcze?
Treści zawarte tutaj mogą wydawać się kontrowersyjne. Wiem, że czasami idę pod prąd, ale taki kierunek sprawił, że jakość mojego życia zaczęła rosnąć a z nią mój wewnętrzny spokój, spójność, szczęście, energia i zdrowie. Tobie też się to należy, to tylko kwestia wiedzy i wewnętrznej inteligencji, która pozwoli Ci po nią sięgnąć. – Lenimenti
Najnowsze komentarze